wtorek, 16 września 2008

To miał być straszny post

Miałem tu napisać jaką to straszliwą decyzję podjąłem, jak ja to dałem się omotać lajfstajlem, konsumpcjonizmem i bajeranctwem. Ryzyko było duże, a zaczęło się niewinnie...

Otóż wszedłem do punktu sprzedaży Ery, po drodze do szmatexu. Miałem zamiar lekko wyśmiać hype jaki towarzyszy krzyżówce iPoda touch z modułem GSM.
Niestety do zadania dwóch kompromitujących pytań (kurdesz, czuję się jak dziennikarz na tropie afery wyprowadzania Alika przez CBA) nie doszło. Zamiast tego w moich odnóżach znalazł się ten wybryk marketingowej natury (marketing wprawdzie nie jest naturalny nigdy :P).

I stało się... Spodobał mi się...
Interfrejs dotykowy jest całkiem wygodny, klawiatura ekranowa do przyzwyczajenia się i wygląda całkiem ładnie.

Wychodząc powiedziałem dowidzenia, wziąłem ulotkę, wróciłem się do szmatexu i kupiłem koszulę, a po drodze do domu wodę i sok. W domu wszedłem na stronę Ery i otrzeźwiłem się nieco. A dokładniej PLN'y mnie otrzeźwiły na tyle by przypomnieć sobie wady tego użądzenia i dlaczego (nie-)za-bardzo lubię Apple. Post przestał być już straszny.
To uratowało moją kieszeń przed niezłym wydatkiem, ale kolejne wydażenia z dzisiejszego dnia przypomniały mi, że stać mnie na coś lepszego xP Open Moko.
Argh z tym stawaniem xP

Brak komentarzy: